Rzut okiem na luksusową jedynkę Szymcia, gdzie czas umilała sympatycznie brzmiąca gwiazdka.
Lekkie zdziwienie po założeniu maseczki inhalacyjnej.
Maseczka gościła u Szymcia cztery razy na dzień, więc całkiem często.
Maseczka gościła u Szymcia cztery razy na dzień, więc całkiem często.
Kilka grafitii z wesołych ścian szpitala, na których maluchy mogły odnaleźć swoich ulubieńców i chociaż na chwilę zapomnieć o szpitalu.
Inhalacje, pomimo tego, że strasznie głośne, zazwyczaj usypiały nie jednego buntownika,
tak też się działo z naszym Szymciem.
tak też się działo z naszym Szymciem.