Niestety choroba nie ustępuje (to już czwarty dzień) i mocno osłabia naszego Szymcia, do tego stopnia, że nawet na jakiś czas stracił apetety - na szczęście powoli wraca. A pewnie wszystko dzięki rodzicom, którzy dzielnie wykonują polecenie pani pediatry - nosić na rękach, nosić. Czasem posiłkują się pozycją leżącą, tak jak w przykładach poniżej.
Jeszcze małe wyjaśnienie skąd się wziął nowy przydokem Szymcia - Piszczołek, bo piszczy jak nienaoliwione, stare drzwi, to niestety efekt doskwierającego kataru i mocnego kaszlu.
Nie tylko z powodu braku ostrości niewyraźny synuś
Pomocna dłoń zawsze się przyda, zwłaszcza w trudnych chwilach waliki z paskudną chorobą.
Czułe przytulenie by odpoczynek był pełniejszy